Jakkolwiek nie można zaprzeczyć, że w Białymstoku władze różnych stopni podejmują konkretne, często nawet pożyteczne działania, to do tej pory nie ma w nich wyraźnej strategii. Bardzo jasno widoczne jest to w przypadku transportu. Hasła są przyjazne dla promocji komunikacji zbiorowej oraz rezygnacji z prywatnych samochodów, ale już realizacja przeciwna. To piesi i rowerzyści najbardziej obarczani są trudnościami modernizacji dróg: przejścia dla pieszych są coraz bardziej oddalone, coraz więcej ulic można pokonać tylko przez kładki czy tunele, jezdnie są coraz szersze i więcej jest takich, gdzie przejście na wskroś skrzyżowania zajmuje nawet 5 minut. Za to kierowcy mają coraz bogatsze spektrum udogodnień.

Najpierw wybrać należy kierunek fundamentalny, opowiedzieć się za jakąś wizją miasta, a później na podstawie ustaleń podporządkowywać mu kolejne. Jedna z takich kwestii brzmi: czy Białystok ma być noclegownią, a miejsca pracy (przemysł) niech otoczą miasto? Tak właśnie dzieje się dzisiaj i ten model jest utrwalany wieloma pomniejszymi regulacjami. Podatki od nieruchomości na cele komercyjne ustalone są w pobliżu maksymalnego pułapu (firmom opłaca się skorzystać z ofert gmin poza miastem). Sieć transportowa oplata coraz efektywniejszym pierścieniem Białystok (można przenieść firmę w pobliże aglomeracji, bo i tak pracownicy będą mieli łatwy dojazd, nawet jeśli nie będzie zapewnionej komunikacji publicznej). Na to nakłada się skromna oferta terenów inwestycyjnych.

Może jednak na odwrót – zgodzić się na ucieczkę ludzi na peryferia, gdzie żyje się taniej i bez takiego smogu, a u nas postawić na biznes? Automatycznie w takim wypadku trzeba by było włożyć duży wysiłek w nowe, skonsolidowane tereny inwestycyjne, obniżyć podatki dla przedsiębiorstw, i zbudować szybki transport z Wasilkowem, Choroszczą, Kleosinem itp. Połączyć komunikacyjnie obszary przemysłowe – z mieszkalnymi.

Inaczej podejdziemy do rozwoju, jeśli za każdym razem przyjmiemy inne założenia. Ale dobrze by było, żeby jednak jakieś były, a nie kopie się piłkę w coraz inną stronę. Wydaje się, że najbardziej zdrowym będzie model zrównoważony, w którym zarówno przemysł, jak i pracownicy potrzebni do rozwoju przedsiębiorstw, są na miejscu i zminimalizuje się codzienne migracje. Oznaczać to będzie zmniejszenie intensywności przekształceń przestrzeni na zabudowę mieszkaniową, a zwiększenie na przemysłową i usługową. Rola urzędników w tym procesie jest kluczowa. Granice Białegostoku nie są elastyczne i powierzchnia nie powiększy się z dnia na dzień. Zatem skorzystają wszyscy, jeśli trend z powodzeniem stosowany w zabudowie wielorodzinnej, czyli budynki wielopiętrowe, znajdzie swoje stałe miejsce również w zastosowaniach komercyjnych. W jednej bryle, na parterze ulokowano by ciężkie maszyny, na piętrze lżejszą produkcję, na drugim poziomie usługi, a na ostatnim biura. Teraz duże firmy z rzadka zajmują hale dwupoziomowe. Ciężko będzie znaleźć jednego inwestora, który zająłby wszystkie kondygnacje. Miasto musiałoby w takim scenariuszu kojarzyć firmy, zająć się budową infrastruktury i zadbać o rozlokowanie zainteresowanych w nowych obiektach.